" Granica między miłością a nienawiścią jest bardzo płynna. Ulotna jak irlandzka mgła o poranku. "
Życie Lydii wyglądało kiedyś zupełnie inaczej – była bogata, bezpieczna i kochana. Teraz fortuna się od niej odwróciła. Rodzinna firma znalazła się na skraju bankructwa, lecz Lydia zrobi wszytko, by ją uratować. Gdy na jaw stopniowo wychodzą tajemnice jej bliskich, dziewczyna odkrywa, że niebezpieczeństwo może grozić także jej. Nie przypuszcza jednak, że największy cios padnie z najmniej spodziewanej strony...
To już moje czwarte spotkanie z twórczością pani Sheridan i napiszę szczerze, że jestem zawiedziona. Do tej pory byłam fanką historii stworzonych przez tę autorkę, jednak "Bez uczuć" moim zdaniem nie wniosło nic nowego. Kolejna historia, w której dwoje młodych osób zakochuje się w sobie, a później napotyka rożne przeszkody, które oddalają ich od siebie. Jednak koniec końców jest happy end. Oto moje streszczenie książki. Jestem może zbyt krytyczna, ponieważ historia była sama w sobie ciekawa, jednak dla osób, które czytały już poprzednie książki Mii Sheridan wydadzą się po prostu nudne. Oczywiście można znaleźć tutaj wiele cytatów bardzo mądrych i wyciągnąć pewne wnioski po zakończeniu czytania, jednakże dużo bym tu nie oczekiwała.
Pozostaje dla mnie jeszcze kwestia głównych bohaterów... Polubiłam Brogana i Lydię, ale ich wypowiedzi i przemyślenia bardzo często mnie irytowały. I czułam się też zażenowana, kiedy czytałam rozmowy pomiędzy nimi, a innymi bohaterami. Zaczęłam się wtedy zastanawiać, czy pisała to Mia Sheridan, czy jakaś licealistka... Polecam na nudny niezobowiązujący wieczór do przeczytania, jako lekką lekturkę. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz