Arienne,
młoda czarodziejka, szukając schronienia przed grożącym jej
niebezpieczeństwem, postanawia zaufać Przeznaczeniu. Uzbrojona
jedynie w magiczne umiejętności oraz kobiecą intuicję i spryt,
przybywa do Czarnej Twierdzy, siedziby Związku- bractwa rządzonego
twardą męską ręką, gdzie nie ma miejsca dla inteligentnych,
uzdolnionych kobiet, takich jak ona. Zmuszona znosić liczne
upokorzenia ze strony bezwstydnych Związkowców Arienne wchodzi pod
protektorat jednego z najsilniejszych i najgroźniejszych z nich. Nie
spodziewa się jednak, że za sprawą intrygującego, czarnowłosego
mężczyzny cały jej plan się skomplikuje, zaś Los wyznaczy im
wspólną misję.
Gdy
zobaczyłam pierwszy raz książkę "Klątwa przeznaczenia",
to wiedziałam, że muszę ją mieć. Grube tomisko liczące około
800 stron, z cudną okładką, a do tego jeszcze polskie autorki.
Który fan fantasy nie chciałby mieć takiej książki na swojej
półce? Dodatkowo tyle pozytywnych recenzji na blogach i
bookstagramach. Czego chcieć więcej ? No i tu pojawia się
problem...
Może dobrze napisanej książki? Czegoś oryginalnego i interesującego? Naprawdę jestem rozczarowana tymi wszystkimi pozytywnymi opiniami na jej temat i zastanawiam się, co skłoniło recenzentów do ich napisania. Promocja książki osiągnęła duży sukces, tu nie mogę zaprzeczyć. Blogerzy odwalili kawał dobrej roboty, bo nie wiem, czy jest osoba, która nie słyszała o Klątwie. Jednak okładka i dobra promocja to nie wszystko.
Może dobrze napisanej książki? Czegoś oryginalnego i interesującego? Naprawdę jestem rozczarowana tymi wszystkimi pozytywnymi opiniami na jej temat i zastanawiam się, co skłoniło recenzentów do ich napisania. Promocja książki osiągnęła duży sukces, tu nie mogę zaprzeczyć. Blogerzy odwalili kawał dobrej roboty, bo nie wiem, czy jest osoba, która nie słyszała o Klątwie. Jednak okładka i dobra promocja to nie wszystko.
Autorkami
powieści są Monika Magoska-Suchar oraz Sylwia Dubielecka –
przyjaciółki, które wydają się być naprawdę przemiłymi
osobami. Nie znam pań osobiście, jednak obserwuję je na
instagramie, więc sądzę, że mogę tak napisać. Ich książka
zaczynała się intrygująco i niewinnie, a pomysł na fabułę
wydawał się dobry. Jednak już na początku zmieniłam zdanie i
wiedziałam, że będzie ciężko. Ciężko do przebrnięcia przez
resztę książki. Dlaczego ?
Nie
chcę spojlerować jednak są kwestie, które muszę tu poruszyć,
żeby potencjalny czytelnik wiedział, na co może się natknąć w
tej książce. Arienne przybywa do Twierdzy, w której władzę nad
kobietami mają meżczyźni i które właściwie są tam nikim.
Jedynie spełniają funkcję służek i pań do towarzystwa. Chociaż
w książce nie zostało tak to ładnie ujęte. Jest w niej dużo
brutalności i jak dla mnie prymitywności.
Co
skłoniło autorki do tej prymitywności?
Tego
nie wiem, ale to skłaniało mnie do rzucenia w kąt Klątwę.
Nie będę owijać w bawełnę - książka opiera się głównie na
przekleństwach, prostackim zachowaniu mężczyzn i na seksie. Przede
wszystkim na seksie albo może „chędożeniu''?
Seks w
książkach, to teraz rzecz częsta i nie jest on tematem tabu, bo
przecież jest normalny dla dzisiejszego społeczeństwa. Jednak o
seksie można pisać subtelnie i pięknie, bo to jest akt miłosny.
Piękny akt miłosny. Ale gdy na początku lektury czyta się o
gwałcie dorosłego mężczyzny na małej dziewczynce, która jest
naszą główną bohaterką, a po krótkim odstępie czasu ta
dziewczynka pała miłością do swojego gwałciciela, to jak można
dawać książce tak dobre opinie i nazywać ją udanym debiutem
literackim? Jak czytelniczki mogą to ''olać'' i czytać dalej, jak
gdyby to była najnormalniejsza rzecz na świecie? Ja rozumiem, że
to jest fikcja i można zmyślać, naginać prawdę oraz że w tym
świecie stworzonym przez autorki, panują inne zasady, ale nie dajmy
się zwariować.
Jestem
naprawdę w wielkim szoku, że Arienne pozbierała się z tak
traumatycznego wydarzenia po niemal tygodniu albo nawet, że w ogóle
się pozbierała, bo przecież to wydarzenie mogło ją złamać
psychicznie i sprawić, że będzie czuła obrzydzenie i nienawiść
do swojego oprawcy, a tu czarodziejka rozmyśla nad tym , że jest on
przystojny i już niedługo, daje się „wychędożyć” w alkowie
i żeby to tylko raz, bo przecież to jest na porządku dziennym w
Twierdzy. A jeszcze bardziej mnie zdumiało, że autorki jako
kobiety, zdecydowały się tak trudny i wielki problem, jakim jest
GWAŁT, opisać w taki sposób i zrobić z tego żart.
Dla mnie ta cała historia jest żartem i to niesmacznym.
To
na starcie dyskwalifikowało książkę i zaczęłam żałować, że
zdecydowałam się na jej kupno. Klątwa
przeznaczenia jest książką fantasy i
romansem jednocześnie, bo głównie opiera się na wątku miłosnym
Severa i Arienne. Właściwie autorki skupiły się najbardziej na
opisie rozwijającego się ich ''uczucia” oraz na opinii innych
bohaterów o tej parze, którzy mówili
jaka
to nasza bohaterka jest młodziutka i malutka, a jakie to Severo ma
wielkie przyrodzenie …..
Nic
dodać, nic ująć.
Książka napisana jest prawie cała w tym stylu, który uważam za słaby. Dodatkowo narracja jest pomieszana, co mi się nie podobało, gdyż wprowadziło to dla mnie niepotrzebny chaos w czytaniu. Mam wrażenie, że styl został niedopracowany i nieprzemyślany. Może to ja jestem niedojrzała, choć uważam, że mój wiek raczej tego nie potwierdza, albo może mój gust literacki jest niepoprawny i się nie znam, ale dla mnie ta książka po prostu nie ma w sobie klasy i jest niestety kitem. Nie wszyscy będą się zgadzać z moją opinią, jestem tego pewna, że nawet większa część recenzentów się ze mną nie zgodzi, jednak to moja opinia i osobiście nie polecam książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz